Grzegórzki na wojnie z deweloperem. Na terenie, gdzie staną bloki, zorganizowali wystawę. I pokazali, jak zniszczono okolicę

Grzegórzki na wojnie z deweloperem. Na terenie, gdzie staną bloki, zorganizowali wystawę. I pokazali, jak zniszczono okolicę

Nowe cztery bloki przy ul. Rogozińskiego wciąż są w obrębie planów – inwestor nie ma jeszcze tzw. wuzetki ani pozwolenia na budowę. Na swoim terenie postawił jednak tablicę pamiątkową poświęconą patronowi ulicy. Mieszkańcy pomysł zbojkotowali i urządzili własną wystawę – pokazując, jak deweloper zniszczył teren.

Pierwsze prześcieradła na balkonach przy ul. Grzegórzeckiej 72 pojawiły się w nocy. A na nich wielkie napisy: „Zieleń – tak. Kolejny blok – nie”, „Cordia = beton”, „Betonoza = rewitalizacja wg Cordii”, „Rogoziński wolałby zieleń!”.

Rano mieszkańcy rozstawili tablice edukacyjne. Wydrukowali zdjęcia, pokazali batalię, jaką staczają o ten niewielki skwerek przy ul. Rogozińskiego, naprzeciwko Teatru Variété. Piszą: że teren był zielony, odkąd pamiętają. A zniszczyły go kolejne udogodnienia wprowadzane przez państwo PiS, z których chętnie korzystał deweloper. Najpierw w 2017 (kiedy weszło tzw. lex Szyszko) pod topór poszło kilka drzew. W 2019 inwestor skorzystał z tzw. lex deweloper i zawnioskował do miasta o zgodę na budowę wysokich, 25-metrowych bloków. Potem, podczas prac na działce, rozjechał jeże. „Na trzy lata zapanował spokój. I teraz znowu, w połowie października deweloper wykarczował teren” – czytamy na tablicach.

z30344486IH

– Powycinali drzewa. A teraz zapraszają do rozmów. Wysypując na całym terenie kamyki i stawiając pamiątkową tablicę upamiętniającą Stefana Szolca-Rogozińskiego, patrona ulicy i etnografa oraz podróżnika. Wstyd tak sobie gębę Rogozińskim wycierać! – nie kryje złości jeden ze starszych mieszkańców Grzegórzek. 

Na Grzegórzkach coraz ciaśniej. „Budowa trwa na każdej ulicy”

Chodzi o planowaną przez firmę Cordia budowę trzech bloków przy ul. Rogozińskiego. O planach budowy bloków w tym miejscu „Wyborcza” pisała przed czterema laty. Firma deweloperska, spółka Cordia Polska, złożyła w 2019 r. wniosek o budowę wysokich, 25-metrowych bloków (osiem kondygnacji) na podstawie „lex deweloper”.

Mieszkańcy Grzegórzek z deweloperem poszli na wojnę. Finalnie wynegocjowali obniżenie zabudowy, ale do budowy nie doszło, bowiem Cordia wciąż oczekuje na tzw. wuzetkę, czyli wydanie warunków zabudowy dla bloków przy ul. Rogozińskiego. Dawid Tatarek, dyrektor projektów w firmie Cordia, liczy, że wuzetkę może otrzymać już wiosną. I do tego czasu firma chce załagodzić konflikt z okolicznymi mieszkańcami.

Pierwszym krokiem miało być odsłonięcie tablicy Rogozińskiego. Jak przyznał sam prezes Tatarek, tymczasowej. W istocie stało się ono pretekstem do spotkania dewelopera z mieszkańcami. Spotkania – dodajmy – burzliwego w tonie. Około 20 przybyłych na spotkanie osób (część mieszkańców nie zdecydowała się wejść do środka) narzekało: na zbyt intensywną zabudowę okolicy, na którą już dziś nie odpowiada infrastruktura, na brak zieleni, na zalewane piwnice i garaże, braki w dostawie prądu i wody.

– Mieszkam tu od 15 lat. Na ulicach jest ciasno, auta stoją w korkach. Nie ma miejsc parkingowych. Ciasno robi się też w szkołach. Dzielnica nie jest przygotowana na tak intensywny rozwój mieszkaniówki, zwłaszcza że po drugiej stronie ulicy, przy ul. Grzegórzeckiej, trwa budowa kolejnych wysokich bloków. A kilkaset metrów dalej deweloper finalizuje budowę Wiślanych Tarasów – wskazuje Tomasz Kołkiewicz, mieszkaniec Grzegórzek. – Z jednej strony niepokoi nas fakt, że budowa trwa właściwie na każdej ulicy. Z drugiej – poczynania dewelopera Cordia są dla nas zupełne niezrozumiałe. Wiemy, że oczywiście ma prawo budować. Ale nie musi tego terenu całkowicie niszczyć.

z30017642IH

Na Grzegórzkach nie obowiązuje żaden miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Plan „Grzegórzki-Centrum” dopiero jest na etapie tworzenia, jego koncepcja powinna trafić do komisji planowania przestrzennego w listopadzie. W takiej sytuacji można budować np. na podstawie decyzji o warunkach zabudowy (tzw. wuzetki). Dopiero po wydaniu wuzetki deweloper ubiega się o pozwolenie budowlane.

200 nowych mieszkań. Piotr Kempf: „To już nawet nie jest greenwashing”

Deweloper – firma Cordia, która tylko w najbliższej okolicy wybudowała np. Cystersów Garden czy osiedle Supernova przy ul. Lema – przy ul. Rogozińskiego planuję budowę czterech bloków, 5- i 4-piętrowych, co ma dać około 200 mieszkań i o połowę mniej miejsc parkingowych w garażach podziemnych. Pod budowę mieszkań deweloper musi rozebrać stojącą na ich działce niewielką przychodnię.

Dawid Tatarek: – Staramy się odpowiadać na oczekiwania mieszkańców. Modyfikujemy projekt osiedla. Obniżyliśmy wysokość zabudowy, choć pierwotny plan był zgodny z tzw. studium dla Krakowa. Zrezygnowaliśmy z jednego skrzydła budynku przy bezpośrednim sąsiedztwie okolicznych mieszkań. Zaprojektowaliśmy też dziesięciometrowe pasy zieleni między naszą inwestycją a Grzegórzecką 72. Nie będzie tam ławek, koszy na śmieci, żadnej małej architektury – tak jak sobie życzą mieszkańcy. Zaprojektowaliśmy też zielone ekrany, by uniknąć problemów związanych z wjazdem wieczorami aut do parkingów i świeceniem po oknach sąsiadom z Grzegórzeckiej – wylicza zmiany w projekcie deweloper. – Nie będziemy też montować klimatyzatorów w mieszkaniach od strony ul. Grzegórzeckiej 72, by nie generować spodziewanego hałasu, nie będziemy instalować wyjść z budynków usługowych na ulicę Grzegórzecką – dodaje. Deweloper w środę wystosował też do mieszkańców ankietę, by ci mogli na piśmie wyrazić swoje oczekiwania co do wspólnej koegzystencji w tym rejonie.

Projekt planowanej inwestycji przy ul. Rogozińskiego

Projekt planowanej inwestycji przy ul. Rogozińskiego  Cordia Polska

Słów krytyki projektowi nie szczędzi Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, który przybył na spotkanie. – To już nawet nie jest greenwashing. Podziwiam upór dewelopera, który mimo wszystko stara się snuć opowieść o inwestycji przyjaznej mieszkańcom i tworzonej z myślą o przyrodzie. Tyle że to wciąż jest betonowy kloc. Gdyby zadbać o komfort i zieleń, powierzchnia biologicznie czynna powinna wynosić tu minimum 50 proc. terenu. Deweloper mówi o 40 proc., wliczając w to tzw. zielone dachy, z których mieszkańcy przecież nie korzystają. Tu jest ciasno i będzie jeszcze ciaśniej – mówi wprost w rozmowie z „Wyborczą”.

– Rozumiemy emocje mieszkańców, ale jednocześnie fakty są takie, że teren pod inwestycję przy ul. Rogozińskiego, który zakupiliśmy ponad 6 lat temu, od samego początku, zgodnie z obowiązującym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Krakowa, jest przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową, a nie pod teren zielony. Gdyby było inaczej, nie zdecydowalibyśmy się na ten zakup – podnosi Dawid Tatarek z Cordii. – Teren ten od lat był zaniedbanym nieużytkiem, który nie przedstawiał żadnej wartości rekreacyjnej. Do dzisiaj nie wpłynął do nas żaden oficjalny wniosek ani postulat od mieszkańców okolicy, żeby tę działkę przeznaczyć na teren zielony. Zależy nam na dobrych relacjach z mieszkańcami okolicy, jesteśmy skłonni do wielu ustępstw, ale teren pozostaje terenem inwestycyjnym – mówi jasno Dawid Tatarek.

Źródło tekstu: https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,30342385,grzegorzki-na-wojnie-z-deweloperem-na-terenie-gdzie-stana.html?fbclid=IwAR3V7xBmu1JliW5RAGaTY6jHb52lR377q-FM2akLpJC_Rj-W-kKmFaN02U8